
Wydawać by się mogło, iż nic już nie było w stanie powstrzymać tej żywiołowej zaiste ekspansji. Nikt nie przewidział wówczas, iż prawdziwa katastrofa przyjdzie z najmniej spodziewanego kierunku, a mianowicie z nie tak dawno odkrytej Ameryki. Innymi słowy, rozwój winiarstwa i jego kultury w Europie, trwałby zupełnie niezakłócony do dzisiaj dnia, gdyby nie Krzysztof Kolumb.
Otóż odkrycie Ameryki i w konsekwencji rozwój wymiany towarowej pomiędzy Nowym a Starym Światem, spowodowało przywleczenie do Europy niewinnej z pozoru mszycy, o zgoła niegroźnej nazwie filoksera (phylloxera vastatrix).
Rzeczona filoksera tak rozsmakowała się korzeniach winnej latorośli, iż dokonała w dosyć szybkim tempie, to czego uprzednio nie udało się dokonać plemionom barbarzyńskim, a mianowicie zniszczyła praktycznie całe winiarstwo europejskie. W latach 1860 do 1880 „pod topór i ogień” poszły miliony hektarów upraw, w tym wszystkie francuskie crus..
Chichot historii sprawił jednak, iż jedyny skuteczny ratunek przyszedł do nas, do Starego Świata, nie skąd indziej jak z……Ameryki. Odkryto tam mianowicie, w stanie Missouri, szczep winny
całkowicie odporny na „apetyty” filoksery. Szczep ten o nazwie ozark, stał się od tego czasu podkładką ogrodniczą dla wszystkich krzewów winnych, chroniąc je skutecznie przed rzeczonym robakiem made in USA.